Ścigacz.pl

Znak-widmo stał się powodem absurdalnej sytuacji w Łowiczu. Policja nałożyła mandat na kierowcę, ponieważ nie zastosował się ona do znaku, którego nie było. O sprawie poinformował Polsat News.

Ostatnie wydanie programu "Państwo w Państwie" poświęcone było przedziwnej sprawie znaku-widmo. Nie możemy napisać, w jakiej lokalizacji się on znajduje, ponieważ istotą widma jest to, że w rzeczywistości nie istnieje.

Cała sprawa dotyczy przejazdu kolejowego w Łowiczu, przy ulicy Płockiej. Podczas prowadzonych niedawno prac związanych z remontem torowiska za zgodą i wiedzą łódzkiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, zdemontowano istniejący znak STOP.

Tego faktu nie uznaje jednak policja. Jeden z kierowców został tam zatrzymany i ukarany mandatem za niezastosowanie się do znaku B-20. Przypominamy - to znak STOP w formie sześciokąta, nakazujący kierowcy bezwzględne zatrzymanie. Kierowca nie zastosował się do znaku, ponieważ go tam po prostu nie było.

Dziennikarze Polsatu, próbując rozwikłać zagadkę wręczenia niesłusznego mandatu, uzyskali od policji zaskakującą odpowiedź:

- W związku z wątpliwościami kierującego informuję, że sprawdzono, iż w tym miejscu znak STOP jest ustawiony. Z naszych ustaleń wynika, że zarządca drogi nie usuwał znaku, podobnie jak PKP - twierdzi Urszula Szymczak, z Komendy Powiatowej Policji w Łowiczu.

Na miejsce wybrała się ekipa programu Państwo w Państwie. Znaku nie zastano. To nie jedyna taka sytuacja, z którą się spotkaliśmy. Kilka lat temu jednemu z naszych znajomych policjanci próbowali wręczyć mandat za wyprzedzanie w miejscu objętym zakazem. Po weryfikacji okazało się, że zakazu nie ma.

Niestety, kierowca z Łowicza nieopatrznie przyjął mandat uznając, że policja nie może się mylić. Kiedy po chwili zastanowienia poszedł sprawdzić przejazd, okazało się, że znaku nie ma. Niestety, radiowóz zdążył się ulotnić.